Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie. Gdy patrzę
wstecz na to, z jaką świadomością i życzeniami wchodziliśmy
w rok 2020, to przypuszczam, że pewnie nikt nie przeczuwał,
co się wkrótce wydarzy. Już przyzwyczailiśmy się do dobrego
życia, płynącego w poczuciu bezpieczeństwa. Wielu z nas
zapewne zakładało, że będzie jeszcze lepiej. Bo chociaż naszym
życiem targały co jakiś czas różne burze i spotykały nas
niepowodzenia, to jednak istniał pewien stały rytm służby,
pracy i pobożności.
Tymczasem wszystko się zmieniło i musieliśmy zweryfikować
nasz świat i naszą aktywność niemal w każdym aspekcie,
również w tym duchowym. Dystans społeczny, niemożność
przeżywania i świętowania wydarzeń, nie tylko religijnych,
ale nawet tych istotnych dla każdego człowieka, jak wesele
i pogrzeb, mocno ingerowały w nasz dawny styl życia. Zaczęliśmy
obawiać się o nasze życie, zdrowie, pracę i przyszłość.
Poczucie odpowiedzialności za innych ludzi, szczególnie tych
starszych i schorowanych, hamowało chęć oporu przeciwko
takiemu stanowi rzeczy, gdyż nikt nie chciał być tym, który
przyczyni się do czyjejś śmierci, do czyichś łez.
W nowych realiach staliśmy się zatem bardziej nieufni
wobec drugiego człowieka, który mógł nas tak po prostu
zarazić. Łatwo było się pogubić w natłoku informacji dotyczących
pandemii. Kogo słuchać jako autorytetów, którą wybrać
drogę, gdy poważne głosy z różnych stron nawoływały nas do
tego, byśmy poszli właśnie za nimi, choć te kierunki często
wzajemnie się wykluczały.
Jako wierzący pytaliśmy: Gdzie jest Bóg? A może warto
było zadać sobie pytanie o to, gdzie był wcześniej, a raczej,
gdzie pozwalaliśmy Mu być? Bez wątpienia mieliśmy wyobrażenie,
że jest zawsze ogólnodostępny, na życzenie. Chcieliśmy
iść do kościoła, to szliśmy; jak nie w tę niedzielę, to za
tydzień. Nie chcieliśmy iść, to zostawaliśmy w domu. Jeśli
jeszcze rzadziej bywaliśmy w kościele, to tym Bogiem było
okraszone jakieś nabożeństwo świąteczne, spotkanie opłatkowe
czy „jajeczko”. Zatem kontakt z Nim mieliśmy, i żyło się
bezpiecznie i spokojnie. Przynajmniej tak nam się wydawało.
I nagle poczuliśmy się opuszczeni, niezaopiekowani, błądzący
we mgle i wszystkiego niepewni. Czy więc Bóg przestał
nam błogosławić? Nie! On jedynie przestał być okrasą,
dodatkiem do wszystkiego, stając się na powrót podmiotem
naszych wysiłków i tęsknoty.
Kiedy zamknięto kościoły i kaplice lub utrudniony stał się
udział w nabożeństwach, musieliśmy zacząć szukać nowych
sposobów życia we wspólnocie. Internet, a szczególnie media
społecznościowe, do tej pory służące głównie rozrywce, stały
się miejscem, w którym wierzący mogą spotkać się w nieskrępowany
sposób. Nabożeństwa transmitowane w telewizji
i Internecie, wcześniej traktowane jako ciekawostka, sukcesywnie
zaczęły dla wielu z nas stawać się jedną z form realizacji
kultu religijnego. I mimo dostępności na wyciągnięcie
ręki, dosłownie, bo w smartfonach lub komputerach, zmusiły
nas do zmiany miejsca ich przeżywania. Podniosłą i kontemplacyjną
atmosferę nabożeństw sprawowanych w świątyniach
musieliśmy stworzyć w swoim domu. Nauczyliśmy się szukać
Boga, nauczyliśmy się wyciszać swój świat, by móc usłyszeć
Jego głos. Przestaliśmy Go już tylko odwiedzać lub przyjmować
„jako gościa”, a zaprosiliśmy pod swój dach, by dla
wielu z nas stał się na powrót członkiem rodziny – kimś, z kim
spędzamy czas i przeżywamy życie.
Jaki więc jest nasz świat dzisiaj i jaki będzie? Jakie miejsce
będzie zajmować w nim Bóg, rodzina i bliźni? Na te pytania
każdy i każda z nas musi sobie sam/sama odpowiedzieć. Prorok
Izajasz zapowiadał swojemu ludowi odnowienie, powrót
do radości, pocieszenie, nowy początek. Jednak zapowiedź
odbudowywania ruin starego świata czy osiedli przodków nie
miała w swoim założeniu odtworzenia społeczeństwa z jego
wcześniejszą mentalnością i zachowaniem. Lud miał na powrót
żyć Bogiem, Jego sprawiedliwością i miłością. Zapewne
więc, wychodząc z pandemii, zachowamy doświadczenia z nią
związane. Praca dla tych, którzy nie mają już sił i zdrowia,
i pamięć o nich, docenienie czasu, jaki Bóg dał nam na ziemi
z naszymi bliskimi, a w końcu bardziej osobista relacja z Nim –
naszym Bogiem.
W jednej ze starych pieśni śpiewanych przez Mazurów
znajduje się piękna modlitwa, która może być i dla nas inspiracją
do poszukiwania Boga w tym trudnym czasie: „Bądź
Ojcem opuszczonych, Cząstką nieopatrzonych, bądź Wodzem
wszech błądzących, Skarbem nic nie mających”.
ks. por. Dawid BANACH